Status update lub przegląd rzeczy ważnych w celu uaktualnienia listy priorytetów i poukładania tejże, zanim nastąpi chaos. O ile już nie nastąpił. Tak to się dzieje z matkami, które stały się z niepracujących, pracujące. Przy czym, proszę zauważyć, że nadal nie używam określenia zarabiające… no cóż kokosy widocznie zimą nie spadają, ale kozaczki sobie kupiłam za te pieniądze, co zarobiłam. W związku z tym jestem jednak niezmiernie szczęśliwa. Nie, nie dlatego, że mam kozaczki, choć też, ale, że zajęta taka jestem jednak fajnie. Istnieje jednak obawa, ze się nie ogarnę. Żeby było śmieszniej – tu pauza i oczekujecie w napięciu, co dalej – uczę innych na szkoleniu zarządzania czasem. Proszę, mistrzyni zarządzania czasem i planowania czynności – sama siebie daje za wzór. Antywzór.
Lista rzeczy pisanych:
- blogi 2, a w zasadzie trzy
- strony na Facebooku - trzy
- nowe coś, co się tworzy
- SEO
- książka
- SEO poprawiam po innych
- prezentacja
- zwolnienie do szkoły z jedzenia zupy szczawiowej dla syna
- sztuka na konkurs albo do szuflady
- lista zakupów na sobotę
- liczne maile w sprawach
- komentarze pod postami
Inne listy, nie do pisania:
- 1 mąż – nie wymaga uaktualniania,
- dwie Godzille – stale wymagają uaktualniania, inaczej przestanę za nimi nadążać i się pogrążę,
- dwa kilo kartofli kupić,
- ciasto zrobić na takie pierogi na święta, z dynią,
- dynie kupić,
- zeszyt do polskiego się skończył,
- Mikołajki,
- zapłacić wreszcie za zdjęcia klasowe i sprawdzić się jako matka klasowy windykator,
- odpisać na zaproszenie na imprezę, nie wymyślając tysiąca powodów, żeby nie pójść,
- pójść na te imprezę,
- znaleźć prawo jazdy, bo zdaje się, że od dłuższego czasu jeżdżę bez… ale chciałabym je mieć z powrotem, naprawdę,
- powinnam posprzątać i poprasować, ale…,
- wyprać koszule męża przed delegacją, bo znowu będzie problem. Albo kazać mu nową kupić,
- kredki się połamały, mamo, i blok techniczny miałaś kupić, a nie taki do rysowania. No pomyłka, wiem,
- ze spodni wyrósł starszy, a w niewyrośniętych są już dziury na kolanach,
- strój Mikołaja,
- sprawdzić konto, nie klasowe… albo nie. To nie ma sensu,
- mydło do rąk się kończy i Godzilli pasta do zębów,
- krem do twarzy mojej skończył się już 2 miesiące temu,
- za konia zapłacić,
- za muzykę zapłacić,
- pomyśleć o świętach. O to w zasadzie już odhaczam, pomyślane,
- pomyśleć konstruktywnie o świętach,
- lekcje sprawdzić starszemu,
- młodsze wymaga fryzjera,
- narzuta wymaga prania,
- trzeba dywanik wymienić…
Jak poukładam alfabetycznie, to chyba wystarczy tego zarządzania, nie?
Czy to jest chaos? Nie, tylko doba za krótka, bo jakbym tak jednego dnia mogła poodhaczać, to byłoby jednak przejrzyściej. A tak, muszę sobie dzielić. Te do pisania i te do nie-pisania. Te do pisania upycham po trzech rożnych zeszytach, a następnie w pliki tekstowe za pośrednictwem klawiatury. Nie wymaga to dużego nakładu czynności. Tylko rękoma postukać. Te pozostałe wymagają już większej logistyki. Czy ktoś kiedyś zrobił zestawienie, o ilu rzeczach musi pamiętać przeciętna kobieta, a nawet matka w porównaniu z przeciętnym mężczyzną? Nie? To najwyższy czas, koledzy naukowcy z właściwej dziadziny.
Dlatego w krzyżówkach jesteśmy lepsze…na starość. Taaa, siła jest kobietą.. No jest.