piątek, 4 stycznia 2013

Zołza Założycielka i nadciągająca irytacja zakończona przytupem


I co tu udawać? Matki doznają nieraz i nie dwa szału. Szał objawia się totalnym wrzaskiem i chęcią uduszenia potomstwa. Potomstwo też wrzeszczy. Im bardziej wrzeszczy matka, tym potomstwo zachowuje się gorzej. Do niczego to nie prowadzi. Wiadomo. I co z tego? Doświadczenie jest potrzebne i raz na jakiś czas warto na siebie nawrzeszczeć. Nie, że trzeba, tak bez powodu. Nic z tych rzeczy i nie łapcie mnie za słówka. Tylko po prostu, jak się matka wkurzy, niech powrzeszczy. Głuchoty u potomstwa nie spowoduje raczej, a jej przejdzie. Bo przechodzi potem właściwie od ręki. I znowu się można przytulać i ucałować i posprzątać na przykład to, co było powodem wrzasku matki. I nie wierzę, że Wy nie wrzeszczycie – nie ma świętych, no nie ma. Wszystkie są Zołzowate, tylko niektóre udają. Te co na co dzień, eko, niedoskonałe, różowe, power, bliskości, chustowe, wózkowe, na emigracji.. no wszystkie czasem wyłażą z siebie i stają obok.

Ja dziś wyszłam. Jak stałam obok, to wrzeszczałam, jak wróciłam na swoje miejsce, ukochałam. I dalej żyjemy. Praca w domu wymaga czasem zajęcia pozycji z boku.

Książkę by o tym napisać, co?

9 komentarzy:

  1. Aaaa... i to jest słuszna kuncepcja. Którą wdrożymy i dostaniemy Nobelek, potem jobelek, a na koniec jabolek. Ze szczęścia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane podpisuję się rękami i nogami. Która nie wrzeszczala to klamie :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. własnie, właśnie;))) aaaaa!!! se hukne;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem, czy będę wrzeszczeć, bo nigdy mi się jak dotąd nie udało krzyknąć na dziecko, zwłaszcza rozwrzeszczane. Ale to obce jest, z własnym zawsze jest inaczej. Jak dotąd mała czasem mnie wkurza, ale to wkurzanie niemowlaka, nie bardzo czuję potrzebę krzyku. Po prawdzie, zdecydowanie bardziej wkurzają mnie dorośli swoją głupotą, dziecku jakoś mi łatwiej wybaczyć :)
    Ale to pewnie kwestia charakteru. Ja z natury krzykliwa i wybuchowa jestem, ćwiczę niewybuchanie nieustannie i mi wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja często wrzeszczę pod prysznicem.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja wrzeszcze, bo jak mówie normalnie to mnie nie słucha..ale u mnie to już patologia...chciałam aby było idealnie a wyszło jak zwykle..ale przynajmniej już nie krzycze "Ty Debilu"..ale "co za debilne zachowanie"..Nobelek mi się należy czy ban?

    OdpowiedzUsuń
  7. Te które nie krzyczą sa wg mnie z gruntu podejrzane :) nie ma takiej siły która w niektórych sytuacjach pozwoliłaby mi sie opanować.Nie bije,nie wyzywam ,nie obrażam słowami śle do licha podnoszę głos tak o 4decybele przynajmniej i jak juz wybuchnie to wracam do swojej powłoki ziemskiej i załatwiamy problem pokojowo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. trzeba se powrzeszczeć i lżej na duszy :P

    OdpowiedzUsuń