Wycieczka do radia zakończyła się sukcesem, nie premiera. Stanowczo, musiałam go skrytykować obiektywnie. Mój osobisty sukces był. Odważyłam się powiedzieć, że już do nich pisałam z CV i ofertą audycji. Kto by się odważył – a ja proszę, jak lwica na tym korytarzu. I jeszcze nagadałam, że tworzę i współtworzę i za moment będzie efekt. A oni na to, żeby maile słać. A będę. W tym mam praktykę. I tak wycieczka dodała mi skrzydeł, choć pojechałam je podcinać (temu nieszczęsnemu premierowi). Trzeba wierzyć w siebie Zołzy. Tymczasem nie bądźcie już aktywne, bo trzeba iść spać. Weekendy są ciężkie przecież.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz