piątek, 5 października 2012

Poradnik oszczędnościowy. Teraz slow

Nie ma pracy – tzn. Zołza założycielka nie przynosi powalającego dochodu, który mógłby być wykorzystany na kolejne inwestycje, trzeba ciąć. Korzystanie z rezerw na razie na szczęście nie wchodzi w grę, kredyty też. Na bieżąco. Godzille nic nie stracą, bez obaw – pod warunkiem stworzenia planu zapobiegającemu dalszej obniżce stopy zysku lub stopy bytu.
Po pierwsze, poleciałam po premiach – śmieciaki, karty piłkarskie i kolejne klocki tylko za szóchę z dyktanda (a to akurat nierealne, więc zostanie w budżecie).
Po drugie, ograniczyłam zakupy biurowe (nie ma kawki co 5 minut, ani ciastek na spotkania – jest taki mały zapas na specjalne okazje tylko). Gazety raz w miesiącu. Elle, Twój Styl i reszta na szczęście też są raz w miesiącu, więc akurat. A tygodniki mąż przynosi z pracy. Reszta z Internetu. Kartki wykorzystujemy po dwóch stronach.
Po trzecie, likwidacja budżetu reprezentacyjnego, prawdę mówiąc i tak nie był potrzebny. W kinie byliśmy ponad rok temu. A i tak zasnęliśmy, bo organizacja opieki nad Godzillami wymagała sporego wysiłku. Wystarczą wyjścia na Kinder Bale.
Po czwarte, planowanie wydatków – na zakupy tylko z kartką i ołówkiem. Nie kupujemy za dużo. Np. nie kupiłam cukru (to już wiecie), ale jak się okazało nie kupiłam też soli, mąki, oliwy, ryżu, kończy się nie uzupełniony zapas makaronu i pomidorów w puszce (na spaghetti niezbędne, jak macie Godzille w wieku przedszkolno-szkolnym, to rozumiecie). No dobra, zapomniałam, ale to i tak oszczędnie mi wyszło, nie?


Generalnie cięcia wpisują się w nurt neokonserwatywny. I są szalenie modne, po prostu top trendy. Niektórzy obnoszą się z nimi po ulicach, ale ja uważam, że to już zbędne. Powrót do tradycji i ruch slow – teraz tak się na cięcia mówi właściwie. Hipsterka. No to slow. Tniemy.

1 komentarz:

  1. "W kinie byliśmy ponad rok temu. A i tak zasnęliśmy, bo organizacja opieki nad Godzillami wymagała sporego wysiłku" - boskie :-)

    OdpowiedzUsuń