poniedziałek, 1 października 2012

Zołza założycielka zostaje na lodzie i, mimo że ślisko, brnie dalej.

Niezbędne wyjaśnienia:
Niż demograficzny oraz tajemnicze ruchy kadrowe spowodowały, iż Zołza, czyli ja, straciła zajęcia na uczelni. Nie była to dobra wiadomość, ale też Zołza bardzo się nie przejmowała. Hodowla dwóch Godzilli jest na tyle wymagająca, że podejrzewam, że nie zdążyłabym odczuć braku dodatkowych zajęć. A jednak, najpierw byłam zła. Wiadomo. A potem wpadłam w „nicmisięnieudaje i jestembeznadziejna”. Smęciłam tak całe wakacje, aż pewna moja przyjaciółka zmobilizowała mnie do pisania. I na szczęście była upierdliwa, codziennie kilka razy pytała, czy już założyłam bloga i „pisz, pisz”. Założyłam – Godzille pożerają świat
http://godzillapozera.blogspot.com/.
Potem był profesor filozofii i jego w gruncie rzeczy niewiele warte przemyślenia. Pomyślałam sobie, że najłatwiej robić zamieszanie i wrzucać kij w mrowisko, ale trudniej przekuć to w jakąś wartość, coś wykreować – powstały Wózkowe Zołzy. Dawno za mną chodziły, trzeba było w końcu ruszyć. Zołzy w założeniu mają być swoistą tablicą ogłoszeń i miejscem inspiracji. Dzięki zołzom dowiedziałam się, jak zostać copywriterką, jak pisać, co robić. A poza tym, mobilizując Was, sama muszę trzymać fason. A czasem już mi ręce opadają – tu Godzille, tu bezowocne poszukiwania czegoś dla siebie. Nie jest łatwo, ale.. no właśnie – coś trzeba robić. Przełożyłam znowu książki od doktoratu na inną półkę.

Poradnik aktywnej matki
Aktywna matko, nie poddawaj się.

Poradnik oszczędnościowy:
Jak wiadomo jest kryzys. Jak jest kryzys, to trzeba myśleć eko. Eko od ekonomii. Ekologia jest droga. Wymaga większych inwestycji. Można spróbować na eko i eko, ale pieniądze, głupcze.
Kończą się długo przed końcem miesiąca, w zasadzie tak od połowy zaczyna się rzeźbienie. Najpierw trzeba ustalić koszty stałe: mieszkanie, samochód, szkoła, szkoła angielskiego, lekcje muzyki np. Potem zobaczyć, ile zostaje. Dobra, policzcie jeszcze raz.
Tylko tyle? Są dwie metody. Jedna: żyć dalej ze świadomością, że i tak się skończy za wcześnie i tak, więc co sobie żałować. Druga – wprowadzić restrykcyjne zasady i się ich trzymać. Planowanie zakupów, ograniczenie wydatków. To przedłuża moment, w którym się kończy i nie ma nic do końca.
Problem polega na tym, że ja targam się od jednej metody do drugiej i żadnej na długo nie jestem wierna. A tu trzeba konsekwencji.

Przykład praktyczny. Z okazji oszczędzania wydałam dziś 17 zł na bułki w pewnej francuskiej piekarni. Po zapłaceniu dotarło do mnie, że 17 zł to dużo jak na bułki. Musiałam koniecznie zniwelować sobie wyrzut sumienia na portfelu. Po pierwsze byłam blisko tej piekarni, w pobliżu nie było innej. Szukanie innej, to dodatkowe kilometry, dodatkowe kilometry, to ropa, a większe spalanie jest nieekologiczne. W sumie więc 17 – 5,60 (litr ropy) i bułki kosztowały 11.40. zł, to już da się przeżyć. I jeszcze środowisko ratowałam. Eko i eko, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz