wtorek, 16 października 2012

Wózkowa Zołza Założycielka i jej emocjonalne podejście do lajków

      
Człowiek wpada na pomysł i puszcza go w świat, w sensie Internet. Pomysł ewoluuje i zbiera lajki – radość w sercu człowieka jest bezgraniczna. Każdy nowy kciuk przyprawia o euforię. Euforia zaś skalania do wrzucania w pomysł treści. Następuje reakcja niespodziewana – odpływ lajków. Niewielu, ale zawsze. Przeżycie jednego czy dwóch kciuków jest bolesne i wprowadza nastrój depresyjny, który trwa do kolejnego lajka. I znowu euforia i treści. Ostrożniejsze treści i mniej. I jak znowu jakiś lajk odpada… tak w kółko. Bycie administratorem własnego pomysłu w sieci, który ma ambicję ideę swą rozprzestrzeniać (czyli zarażać pozytywną zołzowatością innych) i angażować tłumy, jest jak huśtawka. Strasznie trudna robota. Ale daje satysfakcję, że zebrało się tyle Zołz i jednak zostają. A poczekajcie Zołzy na ten portal – tam to dopiero będzie! Niedoskonale…(te lajki z Niedoskonałej to dopiero jest radocha!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz